Książka Pawieła Basińskiego "Lew Tołstoj. Ucieczka z raju" została nominowana w Plebiscycie Książka Roku 2015 lubimyczytać.pl w kategorii Powieść historyczna.
Jest cenionym pisarzem, dziennikarzem, krytykiem i literaturoznawcą. Studiował na uniwersytecie w Saratowie oraz w Literackim Instytucie im. Maksyma Gorkiego w Moskwie. Członek Związku Pisarzy Rosyjskich, wykładowca na rosyjskiej akademii literatury współczesnej. Zasiada w jury Nagrody Sołżenicyna. Autor kilkunastu książek: antologii wierszy, zbiorów esejów i powieści. Jest specjalistą nie tylko od Lwa Tołstoja, ale i Maksyma Gorkiego czy Osipa Mandelsztama.
Masakra!
Mam mocno mieszane uczucia. Z jednej strony to książka solidna, dobrze zdokumentowana, z drugiej przeładowana i nużąca. Najbardziej męczący jest jednak sam bohater i jego historia. To opowieść o tym, jak w imię najwyższych wartości, urządzić sobie i najbliższym z życia piekło. Trochę jakbyśmy przesiedzieli te 600 stron w salonie rozwodzących się przez pół wieku sąsiadów. No makabra! (Ok, 15 lat pożycia uważali za udane)
Generalnie, jestem wrogo nastawiona do wszelkich „Projektów”, typu: „Projekt: dziecko”, „Projekt: prawda”. Zawsze skutek okazuje się dokładnie przeciwny do zamierzonego, bo zazwyczaj chodzi o to, by wcisnąć drugiego człowieka we własne, jedynie słuszne o nim wyobrażenia. Projektant wie, jakim ten drugi powinien być, jaką ma rolę odegrać i jak to zrobić. To uprzedmiotowienie. Niszczenie tego, kim on na prawdę jest. Dla mnie to odrażające i wręcz głupie. Tołstoj wydumał i wprowadził w życie swój „Projekt: rodzina”. Wybrał młodziutką panienkę, zrobił jej trzynaścioro dzieci, obarczył prowadzeniem domu i gospodarstw, a następnie, jak już się nieco zestarzała, w imię najszczytniejszych idei, ogłosił bankructwo projektu, uznał go za nieudany i chciał odciąć rodzinę od spadku, własnego dorobku i pieniędzy. Mizoginem był obrzydliwym, oderwanym od życia kompletnie. W moim przekonaniu, zrujnował tej dziewczynie życie i doprowadził ją do choroby psychicznej. Z Bogiem na ustach rzecz jasna, w imię dobra i świętości. Wszystko to nieustannie podlewane sosikiem smutnych wyznań miłości i sugestii, że widocznie nie była wystarczająco jakaś na bycie z geniuszem. No odrażające!
Dla mnie to książka o głębokiej niedojrzałości. (Obojga)
Książka Basińskiego jest ciekawym spojrzeniem na życie Lwa Tołstoja, ale jest też niekompletna i stronnicza, jeśli chodzi o przedstawienie życia rodzinnego pisarza, w szczególności relacji z żoną. Zofia przez wiele lat była oczerniana, jako kłótliwa małżonka, zatruwająca Tołstojowi życie - Basiński stara się jej bronić, ale nie bardzo mu to wychodzi, skoro w stosunku do pisarza przyjmuje pozycję "na klęczkach". Czytając tę biografię należałoby przedtem zapoznać się z podstawowymi faktami o Tołstoju, jak również sięgnąć po inne źródła i bardziej obiektywne interpretacje, zwłaszcza tyczące Zofii Andriejewny.